sobota, 15 sierpnia 2015

Sisè

        Dwudziesty drugi kwietnia – właśnie wróciłam z rodzinnego miasteczka, gdzie spędziłam Wielkanoc. Było bardzo miło. Spotkałam się z Zarą. Byłam też na imprezce, na której pojawili się moi starzy kumple i kumpele z liceum. Było świetnie. Dawno się tak nie wyszalałam. Powróciłam na chwilę do beztroskich czasów nastoletniego życia, kiedy to moim największym problemem była kwestia ubioru. Choć musiałam przyznać, że niewiele się w tej kwestii zmieniło…
        Nazajutrz udałam się już na zajęcia. Nie mogłam ich sobie w żadnym wypadku odpuścić. Nie miałam pojęcia, kto wymyślił, że już trzy dni po przerwie świątecznej miałam mieć kolokwium – no chyba jakiś debil. W czwartek wieczorem dostałam wiadomość od Vilanovy:
„Powodzenia! Wierzę w ciebie i trzymam kciuki!:D”
Odpisałam mu:
„Postaram się cię nie zawieść. Trzymaj się kochany i do zobaczenia :)”
        W piątek cała zestresowana poszłam na uczelnię. Profesor Tębrzycka straszyła nas, że od wyników tej pracy zależeć będzie nasza ocena końcowa. Na dodatek zajęcia zaliczeniowe miały odbyć się dopiero o 17:00. No ja się pytam: czy ktoś tu myśli? Nasz system edukacji… Pożal się Boże… Ale cóż? Raz kozie śmierć. Jak nie zdam, to nie zdam.

***

Uff… Na całe szczęście udało się. Wyszłam na korytarz, gdzie już czekała na mnie Iza – kumpela z wydziału. Uśmiechnęłam się szeroko i mocno ją przytuliłam. Byłam dumna, że się nie poddałam, jak niektórzy – frekwencja nie była zbyt wysoka. Już miałyśmy iść do jakiegoś baru, żeby opić „moje zwycięstwo”, kiedy nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam i przywitałam się z rozmówcą:
- No co tam, Geri? Stęskniłeś się za siostrzyczką? – zaśmiałam się.
- Troszeczkę – przyznał, a ja wyczułam, że był bardzo, ale to bardzo smutny.
- Gerard?
- Co? – rzucił słabo. No teraz to już byłam pewna.
- Cholera, co się stało? – zapytałam.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale… - zrobił dramatyczną pauzę – Nika, Tito nie żyje – mina mi zrzedła, mało co nie upuściłam telefonu.
- Nie no, Ger, jeśli to jest jakiś żart, to uwierz mi, że jest bardzo głupi i niepoważny.
- Chciałbym żartować, ale taka jest prawda.
- Kiedy? – wychrypiałam.
- Kilka godzin temu… Rano trafił do szpitala w stanie krytycznym. Zrobili mu operację, bo miał przerzuty, ale nie udało się go uratować. Już od kilku dni mu się pogarszało … - wyznał.
- Ale jak to? Jeszcze wczoraj wysłał mi smsa, że trzyma kciuki i życzy mi powodzenia… Nie, to nie może być prawda – zaczynam płakać.
- My też to bardzo przeżywamy. Jego żona prosiła o uszanowanie ich prywatności, ale prosiła też, żeby przyszli członkowie klubu, bo to była część jego życia… Wiesz, Tito wiele jej o tobie opowiadał…
- Kiedy pogrzeb? – przerwałam mu.
- Jeszcze nie wiem. Ale czemu pytasz?
- Bo chcę zarezerwować bilet, idioto. Dobra, nieważne. Zaraz sprawdzę, kiedy mam najbliższe połączenie.
- Ok. To zadzwoń. Przyjadę po ciebie.
- Pa – rozłączyłam się.
        Przysiadłam na schodach i się skuliłam. Oczy zaszły mi łzami. Dlaczego Bóg musiał zabrać akurat jego? Przecież to był taki cudowny człowiek. A nasze plany? Mieliśmy razem zobaczyć, jak FCB wbija w ziemię Królewskich…
- Co jest? – zapytała z troską w głosie Izka.
- Mój znajomy, bardzo bliski, on… On nie żyje. Zmarł dziś popołudniu – wyrzuciłam z siebie i na dobre się rozryczałam.
- Ciii… - głaskała mnie po plecach.
- Izunia? Załatwiłabyś mi notatki z wykładów? Bo ja rezerwuję pierwszy lot do Katalonii i wrócę po pogrzebie. Ja tam po prostu muszę pojechać.
- Pewnie, nie ma problemu. Chodź, odprowadzę cię do domu i sprawdzimy samoloty, ok?

        Po pół godzinie byłyśmy już u mnie. Wypiłyśmy herbatę, zarezerwowałam miejsce i tak jak obiecałam, napisałam Piqué, że będę jutro o 15:00 na El Prat.


***
Przepraszam.
Krótki i beznadziejny...

8 komentarzy:

  1. Fakt, jest krótki, ale nie jest beznadziejny, każdy rozdział coś wnosi czy to mniejszy czy większy :* Wydaje mi się, że bez względu na to czy chciałaś żeby był długi, przez to że jest smutny, on musiał być krótki, tak po prostu musiało być :*
    Czekam na następny :* I nie przepraszaj <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie masz za co przepraszać <3
    Smutno się zrobiło :c
    Czekam na kolejny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótki ale jaki tragiczny.. Smutno mi się zrobiło kiedy czytałam rozdział. I niestety moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły..
    Czekam na następny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Niee jest beznadziejny! Tylko czemu taki smutny...? Zapraszam do mnie na rozdział, który również nie będzie należał do wesołych, zresztą zobaczysz jak przeczytasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten sms, że trzyma kciuki i to, ze napisał go dzień przed śmiercią ;'( ssmuutno, ale tak miało najwidoczniej być ... pozdrawiam ;* ps rozdział i tak świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak właśnie myślałam. Oczy mam pełne łez. Strasznie smutny rozdział. Rodzimy się i umieramy, taka kolej rzeczy. Trzeba się z tym pogodzić.

    OdpowiedzUsuń