Po tym jak znaleźliśmy się pod ośrodkiem
treningowym, Cesc poszedł się przywitać z chłopakami, a ja spokojnie i powoli
przemierzałam korytarzem drogę na murawę. Zauważyłam, że przy linii końcowej
stał Carles. Był odwrócony tyłem do mnie. Cichutko zakradłam się za jego plecy
i zasłoniłam mu oczy.
- Zgadnij
kto – rzuciłam wesoło.
- Nika! –
krzyknął uradowany i zaczął się ze mną kręcić w kółko – Co ty tu robisz?
- Jak to
co? Nie widać? – wyszczerzyłam się – Odwiedzam starego przyjaciela.
- Tylko
nie starego – pogroził palcem.
- Oj,
Puyi. Dobrze wiesz, że nie to miałam na myśli. Nie uważam wcale, że jesteś
stary – ułożyłam usta w podkówkę.
- Wiem,
wiem. Spróbowałabyś tylko. – przytulił mnie – No to chodź, przejdziemy się.
Pokażę ci moje biuro i w ogóle. Tymi pacanami jak mniemam jeszcze się zdążysz
nacieszyć.
Zaśmiałam się perliście, a były piłkarz
objął mnie ramieniem i ruszyliśmy na „wycieczkę”. Wszystko było tu takie znajome.
Nie odczułam wyprowadzki. Barcelona była dla mnie poniekąd jak dom. Z tymi
murami wiązało się tyle wspomnień. Rozmawialiśmy na różne tematy z Puyolem, ale
w pewnym momencie się zatrzymałam. Na ścianie były wywieszone zdjęcia
wszystkich trenerów Blaugrany. W tym zdjęcie Vilanovy. Nie mogłam, po prostu
nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Zapatrzyłam się na tą jego
uśmiechniętą twarz. Zawsze był taki radosny. Poczułam na talii dłoń byłego
obrońcy.
- Nika… -
zaczął, ale chyba niezbyt wiedział, co powiedzieć.
- Czemu?
Czemu akurat on? – otarłam łzę spływającą po moim policzku – Był takim dobrym
człowiekiem, trenerem. Wspierał mnie. Czy ty wiesz, że on dzień przed… - nie
mogło mi to przejść przez gardło – On pisał do mnie, że trzyma za mnie kciuki,
bo miałam kolokwium. Carles, - rozkleiłam się – on mi nawet nie powiedział, że
źle się czuł – wtuliłam się w jego ramię, a on głaskał mnie uspokajająco po
głowie.
- Wiem.
Lio był u niego niedługo przed śmiercią. – westchnął – Tito nie chciał, żebyś
się denerwowała przed kolokwium. A na dodatek bał się, że jak się dowiesz o
jego ciężkim stanie, to będziesz chciała przyjechać. Zostawisz studia i
wsiądziesz w pierwszy lepszy samolot.
- Pewnie
tak bym zrobiła. – uśmiechnęłam się delikatnie. Jak on mnie dobrze znał. Nawet
na łożu śmierci się o mnie martwił. O mnie i o moją edukację – To był złoty
człowiek.
Cudny. Nic więcej nie potrzeba XD czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńPiękny <3 czekam na następny ;) <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :* /Zuza
OdpowiedzUsuńczekam na next/<3
OdpowiedzUsuń