sobota, 11 lipca 2015

Primer

        Pewnego dnia wracałam sobie najzwyczajniej w świecie z parku, kiedy nagle wpadła na mnie zamyślona kobieta z wózkiem. Drobnej blondynce zrobiło się głupio, że mnie nie zauważyła:
- Najmocniej przepraszam. Zamyśliłam się i pani nie zauważyłam – rzekła skruszona, ściągając okulary przeciwsłoneczne, a ja zauważyłam, że miała zaszklone oczy.
- Nic się nie stało – uspokoiłam ją.
- Tak w ogóle to jestem Shakira – i wyciągnęła w moją stronę szczupłą dłoń.
- A ja Berenika. Wiesz, nie obraź się, ale czy coś się stało? – zapytałam z troską w głosie – Wyglądasz jakbyś miała płakać…
- Ja… Ja już nie wiem – zaczęła się rozklejać.
- Hej, nie martw się. Chodź, ja mieszkam tu niedaleko, więc zapraszam cię na herbatę i może uda mi się jakoś pomóc? – objęłam ją delikatnie, a ona popatrzyła mi głęboko w oczy.
- Wiesz, dopiero co się poznałyśmy, ale dziwnie czuję, że mogę ci się wygadać… Nie będziemy ci przeszkadzać? – spytała wskazując na wózek, w którym smacznie spał słodki chłopczyk – To mój synek, Milan.
- Jaki słodki. – bezwiednie uśmiechnęłam się na widok malca, miał może z pół roku – Pewnie, że nie. Chodźcie.
        Po wejściu do mieszkania Zary, posadziłam Shaki na kanapie, a sama zrobiłam nam herbaty, nałożyłam na talerz ciasteczka owsiane, które wczoraj upiekłam i zajęłam miejsce koło nowej znajomej. Miałam dziwne wrażenie, że jest mi bliska i się zaprzyjaźnimy…
- To powiesz mi co się stało, że jesteś taka smutna? – zapytałam delikatnie, nie chcąc niczego na niej wymuszać.
- Pokłóciłam się z chłopakiem – oczy znowu zaszły jej łzami.
- O co? Oczywiście nie musisz mówić, jeśli nie chcesz – zreflektowałam się szybko.
- Ale chcę ci się wygadać. Tylko proszę, niech to zostanie między nami.
- No pewnie, że zostanie – pogłaskałam ją po ramieniu.
- No więc… Gerard, mój chłopak, ma pretensje o to, że „obściskuję” się, jak to nazwał, z innymi facetami na planie moich teledysków. A przecież ja go kocham najbardziej na świecie… Nigdy bym go nie zdradziła. Ale nie chcę rezygnować z kariery. Muzyka to moje życie, tak samo jak dla Gera piłka nożna… Berenika, powiedz mi, co ja mam zrobić? – pytała, a łzy ciekły jej po policzku.
- Po pierwsze: przestań płakać. Co pomyśli Milan jak się obudzi? Też zacznie płakać… - w tym momencie otarłam jej łzy i ją delikatnie przytuliłam – Po drugie: z tego co wiem, a wiem mało, bo tylko to, co z gazet, ale wy się poznaliście na planie jednego z twoich teledysków, tak?
- No tak, do „Waka Waka”. On tam ze mną występował i kilku innych piłkarzy też.
- No widzisz. Wy poznaliście się na planie teledysku i teraz on się boi, że poznasz jakiegoś innego faceta, a jego zostawisz…
- Naprawdę tak myślisz? – pytała.
- Tak.
- Ale przecież zaufanie to podstawa związku – schowała twarz w dłoniach.
- Zgodzę się z tobą. Ale z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć Gerarda. Jesteś piękną kobietą. Faceci się pewnie za tobą non stop oglądają. A Piqué kocha ciebie i waszego synka nad życie, więc nie chce, żebyś kiedykolwiek odeszła…
- Może masz rację. – powiedziała nieśmiało – To co ja mam zrobić? Rzucić śpiewanie?
- Nie, no coś ty! Może ogranicz facetów w teledyskach i nie tańcz tak erotycznie, czy coś?
- Wiesz, masz rację. Ograniczę to, a duety mogę przecież robić z dziewczynami. – po raz pierwszy się uśmiechnęła – Dziękuję ci bardzo. Gdyby nie ty… - urwała, bo przebudził się właśnie Milan.
        Malec słodko się przeciągnął będąc już w ramionach mamy, a później spojrzał na mnie tymi swoimi przepięknymi, dużymi, brązowymi oczkami.
- Patrzcie no, kto to się obudził? – zwróciłam się czule do malca, a on się do mnie szeroko uśmiechnął.
- Zobacz, jak on na ciebie patrzy. Chyba mu wpadłaś w oko – zaśmiałyśmy się.
        Pobawiłyśmy się chwilę z młodym Piqué, a potem moja koleżanka musiała już iść do domu. Chciała jak najszybciej się da porozmawiać ze swoim partnerem i powiedzieć mu o swojej decyzji. Obiecałam, że będę trzymać kciuki. Widziałam po jej oczach, że była w tym piłkarzu bardzo zakochana. Jak tylko zaczynała o nim mówić, jej wzrok wydawał się być taki nieobecny, rozmarzony. Tak wyglądała zakochana kobieta. Tak, wiem coś o tym, bo ja też byłam zakochana, ale to stare dzieje… Niemniej jednak po wizycie Shak poczułam, że moje życie nie jest pełne. Ona ma faceta, dziecko, tworzą szczęśliwą rodzinę, mają na kogo liczyć. A ja? Ja miałam tylko Zarę. No i oczywiście rodziców, ale to nie to samo.
        Nazajutrz rano udałam się na zakupy, bo lodówka w – tymczasowo naszym – mieszkaniu świeciła pustkami. Postanowiłam kupić pora, różne warzywka, piersi z kurczaka, z których miałam zamiar zrobić ulubioną zupę porową Rudej i gulasz warzywny. Zaopatrzyłam się też w owoce, żeby móc zrobić przepyszne ciasto. Po powrocie ledwo zdążyłam wypakować zakupy, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe kogo licho niesie? – pomyślałam. Ku mojemu zdziwieniu w moich drzwiach stała dziewczyna, która wczoraj na mnie wpadła.
- Hej, Nika! – rzuciła mi się na szyję.
- Hej, Shaki! Co cię do mnie sprowadza? – zapytałam, kiedy zajęła już swoje wczorajsze miejsce – I gdzie mały?
- Milo został z dziadkami. Wiesz, przyjechali, bo się za nim stęsknili i zapragnęli zabrać go na spacer i trochę się nim pozajmować. Tym samym odciążyli mnie, matkę Kolumbijkę. – zaśmiałyśmy się obie na to określenie – Postanowiłam, że skoro mam trochę wolnego czasu, to odwiedzę moją nową przyjaciółkę i podziękuję jej za te złote rady – ucałowała mnie w policzek.
- Mam rozumieć, że się pogodziliście? – zapytałam zadowolona.
- Tak! – pisnęła szczęśliwa – No, to teraz możemy się poznać bliżej. Chociaż ja czuję jakbym cię znała od dawna, to przecież nic o tobie nie wiem…
- Racja, przecież nawet nie było na to wczoraj czasu. No to, przyjaciółeczko, co byś chciała wiedzieć?
- Wszystko! Skąd jesteś, bo po akcencie mogę z pewnością stwierdzić, że nie z Hiszpanii, co cię tu sprowadza i takie tam…
- A więc… - odchrząknęłam – Nazywam się Berenika Hess, w skrócie Nika. Pochodzę z południowo-zachodniej Polski. Przyjechałam tu na wakacje, bo stęskniłam się za moją kuzynką Zarą. W październiku zaczynam drugi rok studiów dziennikarskich, niedawno zdałam egzamin i mogę uczyć angielskiego, hiszpańskiego i szwedzkiego. Mam 20 lat. Jestem jedynaczką, ale Cezarię traktuję jak siostrę. Mam mieszkanie w Gdańsku. Miesiąc temu zerwałam z chłopakiem, z którym byłam związana przez blisko dwa lata. I to by chyba było na tyle… No, teraz twoja kolej – rzuciłam zachęcając ją do zwierzeń.
- Nazywam się Shakira Isabel Mebarak Ripoll. Jestem Kolumbijką. Od 1991 roku zajmuję się muzyką. Od 2010 roku mam najwspanialszego na świecie faceta – i do tego genialnego piłkarza. No i oczywiście jestem mamą tego cudnego szkraba, którego miałaś okazję wczoraj poznać. Do tego uwielbiam dobrze zjeść i tańczyć.
- No to się zgrałyśmy, bo ja uwielbiam gotować i właśnie miałam zamiar przygotować obiad dla mojej pani gospodarz – uśmiechnęłam się.
- Ojej, to może ja ci przeszkadzam? – zapytała zmartwiona – Przepraszam, że przyszłam tak bez zapowiedzi, ale nawet nie wymieniłyśmy się wczoraj numerami telefonów. A ja tak bardzo chciałam ci podziękować…
- Nie przeszkadzasz mi, spokojnie. I żebym nie zapomniała, masz tu mój numer. – napisałam szybko na karteczce ciąg cyfr – Dzwoń o każdej porze dnia i nocy, kiedy będziesz czegoś potrzebowała albo po prostu będziesz chciała pogadać.
- Jesteś cudowna, wiesz? Miałam ogromne szczęście, że na ciebie wpadłam – posłała mi promienny uśmiech, po czym mnie przytuliła, a ja odwzajemniłam serdeczny gest.
- No, a teraz skoro masz dużo czasu, to może zostaniesz u nas na obiedzie? – zapytałam.
- To może w takim razie pomogę ci go przygotować, co?
- Jeśli chcesz – dodałam, po czym obie udałyśmy się do kuchni. Zaczęłyśmy  już gotować, kiedy nagle blondynka zbiła mnie z tropu pewnym pytaniem…
- Nika, a kiedy ty wyjeżdżasz, bo mówiłaś, że jesteś tu tylko na wakacjach? – zaczęła niepewnie.
- Za jakieś trzy tygodnie. A czemu pytasz?
- Bo wiesz, dobrze mi się z tobą rozmawia, ufam ci i po prostu wiem, że mogę ci wszystko powiedzieć… Szkoda, że będziesz musiała opuścić to piękne miasto. A ja znowu zostanę beż przyjaciółki. Co prawda mam Antonellę, dziewczynę Lio, ale ona też ma małe dziecko i swoje sprawy…
- To, że wyjadę wcale nie oznacza, że musimy zerwać kontakt – zaczęłam.
- Ale jak to? – przerwała mi.
- Są przecież telefony, skype. Możemy do siebie dzwonić nawet codziennie – pocieszałam ją.
- No niby tak, ale ty zaczniesz nowy rok akademicki, a ja wiem jak to wygląda i ile będziesz miała zajęć, więc pewnie nie będziesz miała zbyt wiele czasu dla jakiejś tam znajomej z Barcelony.
- Daj spokój. Dla ciebie zawsze znajdę czas – przytuliłam ją.
        Dalsze przygotowywanie posiłku przebiegło pomyślnie. Ugotowałyśmy zupę, przygotowałyśmy drugie danie, a ciasto już siedziało w piekarniku. Kiedy Ruda wpadła do mieszkania, zapach od razu przygnał ją do jadalni. Ale to nie suto zastawiony stół zrobił na niej największe wrażenie. Ona wprost zaniemówiła na widok piosenkarki siedzącej przy jej stole.
- Co? Ale jak? – zdołała wykrztusić tylko tyle.
- Zara, poznaj naszego gościa. To moja przyjaciółka Shaki. – a widząc minę mojej kuzynki, zaczęłam jej wszystko powoli wyjaśniać – Wpadłyśmy na siebie, pogadałyśmy od serca i tak jakoś wyszło. – uśmiechnęłam się – A to jest właśnie właścicielka tegoż lokum, moja kuzynka Cezaria.
- Hej, miło cię poznać. Masz świetny gust – powiedziała Kolumbijka, podając rękę Rudej.
- Mnie ciebie też miło poznać. Jestem twoją wielką fanką. – przytuliła się do niej – Ale co ty właściwie robisz w moim domu? – niedowierzała.
- Wpadłam do Niki, żeby jej podziękować za radę i przygotowałyśmy dla ciebie obiad. W sumie to ja tylko troszkę pomogłam twojej kuzynce, ale zawsze to coś – zaczęłyśmy się śmiać i zasiadłyśmy do obiadu.
        Po posiłku ukroiłam nam deseru, chwilę pogadałyśmy, aż Shakira powiedziała, że musi wracać, bo Ger zaraz kończy trening, a i mały Milo pewnie już tęskni. Zapakowałam jej więc ciasta na wynos i ciepło się pożegnałyśmy.
        Wieczorem dostałam smsa od panny Mebarak:
„Hej, Nika! Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za wszystko. W ramach rewanżu chciałabym ciebie i Zarę zaprosić na mecz FCB w następną sobotę. Poznasz mojego Gera i chłopaków. Tylko nie chcę nawet słyszeć odmowy. A… I Ger kazał przekazać, że ciasto było świetne :)”
Wow, - pomyślałam – mecz FCB? Od zawsze o tym marzyłam. No, a tak poza tym, to chyba i tak nie mam wyjścia…
„Dziękujemy bardzo za zaproszenie, ale Cezaria idzie na jakąś imprezę integracyjną ze współpracownikami, więc przyjdę sama. O której mam być? :D”

„Przyjadę po ciebie o piątej i pojedziemy razem. Do zobaczenia ^_^”

        I zasnęłam jak małe dziecko…


***
No to mamy pierwszy rozdział.
Pozostawiam go Waszej ocenie.
Gdyby pojawiły się jakiekolwiek pytania, piszcie ;)
Z chęcią odpowiem :)
Buziaki ;*

14 komentarzy:

  1. Świetny ;3
    Czekam na mecz i zapoznanie się z piłkarzykami :*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja *.* Akcja się rozkręca więc świetnie! Fajnie, że znalazła w Shaki przyjaciółkę. :) Teraz czas na chłopaków! Już nie mogę się doczekać! Buśka! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny *-* <3 Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;** /neyforever18

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Chyba każdy chciałby wpaść na Isabel tak sobie na ulicy ahah. Pozna drużynę? Będzie ciekawie :D jak oni się pojawią to na pewno nie będzie nudno ;) czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i czytałam i czytałam. Jak dla mnie ten rozdział mógłby się nie kończyć. ;D
    Cudowny, piękny, aj marzenie. *,* czekam na dalszą część. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio aż tak? A ja nie byłam z niego zadowolona ;*

      Usuń
  6. Nie pomyliłam się wcale, że będzie to następny cudowny blog !! <3 kocham kocham i jeszcze raz kocham !! czekam na next z niecierpliwością !! pozdrawiam Kochana ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło, że Ci się spodobało. I to nie tylko tutaj ;)

      Usuń