Pewnego dnia wracałam sobie
najzwyczajniej w świecie z parku, kiedy nagle wpadła na mnie zamyślona kobieta
z wózkiem. Drobnej blondynce zrobiło się głupio, że mnie nie zauważyła:
-
Najmocniej przepraszam. Zamyśliłam się i pani nie zauważyłam – rzekła
skruszona, ściągając okulary przeciwsłoneczne, a ja zauważyłam, że miała
zaszklone oczy.
- Nic się
nie stało – uspokoiłam ją.
- Tak w
ogóle to jestem Shakira – i wyciągnęła w moją stronę szczupłą dłoń.
- A ja Berenika.
Wiesz, nie obraź się, ale czy coś się stało? – zapytałam z troską w głosie –
Wyglądasz jakbyś miała płakać…
- Ja… Ja
już nie wiem – zaczęła się rozklejać.
- Hej, nie
martw się. Chodź, ja mieszkam tu niedaleko, więc zapraszam cię na herbatę i
może uda mi się jakoś pomóc? – objęłam ją delikatnie, a ona popatrzyła mi
głęboko w oczy.
- Wiesz, dopiero
co się poznałyśmy, ale dziwnie czuję, że mogę ci się wygadać… Nie będziemy ci
przeszkadzać? – spytała wskazując na wózek, w którym smacznie spał słodki
chłopczyk – To mój synek, Milan.
- Jaki
słodki. – bezwiednie uśmiechnęłam się na widok malca, miał może z pół roku –
Pewnie, że nie. Chodźcie.
Po wejściu do mieszkania Zary,
posadziłam Shaki na kanapie, a sama zrobiłam nam herbaty, nałożyłam na talerz
ciasteczka owsiane, które wczoraj upiekłam i zajęłam miejsce koło nowej
znajomej. Miałam dziwne wrażenie, że jest mi bliska i się zaprzyjaźnimy…
- To
powiesz mi co się stało, że jesteś taka smutna? – zapytałam delikatnie, nie
chcąc niczego na niej wymuszać.
-
Pokłóciłam się z chłopakiem – oczy znowu zaszły jej łzami.
- O co?
Oczywiście nie musisz mówić, jeśli nie chcesz – zreflektowałam się szybko.
- Ale chcę
ci się wygadać. Tylko proszę, niech to zostanie między nami.
- No
pewnie, że zostanie – pogłaskałam ją po ramieniu.
- No więc…
Gerard, mój chłopak, ma pretensje o to, że „obściskuję” się, jak to nazwał, z
innymi facetami na planie moich teledysków. A przecież ja go kocham najbardziej
na świecie… Nigdy bym go nie zdradziła. Ale nie chcę rezygnować z kariery.
Muzyka to moje życie, tak samo jak dla Gera piłka nożna… Berenika, powiedz mi,
co ja mam zrobić? – pytała, a łzy ciekły jej po policzku.
- Po
pierwsze: przestań płakać. Co pomyśli Milan jak się obudzi? Też zacznie płakać…
- w tym momencie otarłam jej łzy i ją delikatnie przytuliłam – Po drugie: z
tego co wiem, a wiem mało, bo tylko to, co z gazet, ale wy się poznaliście na
planie jednego z twoich teledysków, tak?
- No tak,
do „Waka Waka”. On tam ze mną występował i kilku innych piłkarzy też.
- No
widzisz. Wy poznaliście się na planie teledysku i teraz on się boi, że poznasz
jakiegoś innego faceta, a jego zostawisz…
- Naprawdę
tak myślisz? – pytała.
- Tak.
- Ale
przecież zaufanie to podstawa związku – schowała twarz w dłoniach.
- Zgodzę
się z tobą. Ale z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć Gerarda. Jesteś
piękną kobietą. Faceci się pewnie za tobą non stop oglądają. A Piqué kocha
ciebie i waszego synka nad życie, więc nie chce, żebyś kiedykolwiek odeszła…
- Może
masz rację. – powiedziała nieśmiało – To co ja mam zrobić? Rzucić śpiewanie?
- Nie, no
coś ty! Może ogranicz facetów w teledyskach i nie tańcz tak erotycznie, czy
coś?
- Wiesz,
masz rację. Ograniczę to, a duety mogę przecież robić z dziewczynami. – po raz
pierwszy się uśmiechnęła – Dziękuję ci bardzo. Gdyby nie ty… - urwała, bo
przebudził się właśnie Milan.
Malec słodko się przeciągnął będąc już w
ramionach mamy, a później spojrzał na mnie tymi swoimi przepięknymi, dużymi,
brązowymi oczkami.
- Patrzcie
no, kto to się obudził? – zwróciłam się czule do malca, a on się do mnie
szeroko uśmiechnął.
- Zobacz,
jak on na ciebie patrzy. Chyba mu wpadłaś w oko – zaśmiałyśmy się.
Pobawiłyśmy się chwilę z młodym Piqué, a
potem moja koleżanka musiała już iść do domu. Chciała jak najszybciej się da
porozmawiać ze swoim partnerem i powiedzieć mu o swojej decyzji. Obiecałam, że
będę trzymać kciuki. Widziałam po jej oczach, że była w tym piłkarzu bardzo
zakochana. Jak tylko zaczynała o nim mówić, jej wzrok wydawał się być taki
nieobecny, rozmarzony. Tak wyglądała zakochana kobieta. Tak, wiem coś o tym, bo
ja też byłam zakochana, ale to stare dzieje… Niemniej jednak po wizycie Shak
poczułam, że moje życie nie jest pełne. Ona ma faceta, dziecko, tworzą
szczęśliwą rodzinę, mają na kogo liczyć. A ja? Ja miałam tylko Zarę. No i
oczywiście rodziców, ale to nie to samo.
Nazajutrz rano udałam się na zakupy, bo
lodówka w – tymczasowo naszym – mieszkaniu świeciła pustkami. Postanowiłam
kupić pora, różne warzywka, piersi z kurczaka, z których miałam zamiar zrobić
ulubioną zupę porową Rudej i gulasz warzywny. Zaopatrzyłam się też w owoce,
żeby móc zrobić przepyszne ciasto. Po powrocie ledwo zdążyłam wypakować zakupy,
kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe kogo licho niesie? –
pomyślałam. Ku mojemu zdziwieniu w moich drzwiach stała dziewczyna, która wczoraj
na mnie wpadła.
- Hej,
Nika! – rzuciła mi się na szyję.
- Hej,
Shaki! Co cię do mnie sprowadza? – zapytałam, kiedy zajęła już swoje wczorajsze
miejsce – I gdzie mały?
- Milo
został z dziadkami. Wiesz, przyjechali, bo się za nim stęsknili i zapragnęli zabrać
go na spacer i trochę się nim pozajmować. Tym samym odciążyli mnie, matkę
Kolumbijkę. – zaśmiałyśmy się obie na to określenie – Postanowiłam, że skoro
mam trochę wolnego czasu, to odwiedzę moją nową przyjaciółkę i podziękuję jej
za te złote rady – ucałowała mnie w policzek.
- Mam
rozumieć, że się pogodziliście? – zapytałam zadowolona.
- Tak! –
pisnęła szczęśliwa – No, to teraz możemy się poznać bliżej. Chociaż ja czuję
jakbym cię znała od dawna, to przecież nic o tobie nie wiem…
- Racja,
przecież nawet nie było na to wczoraj czasu. No to, przyjaciółeczko, co byś
chciała wiedzieć?
-
Wszystko! Skąd jesteś, bo po akcencie mogę z pewnością stwierdzić, że nie z
Hiszpanii, co cię tu sprowadza i takie tam…
- A więc…
- odchrząknęłam – Nazywam się Berenika Hess, w skrócie Nika. Pochodzę z
południowo-zachodniej Polski. Przyjechałam tu na wakacje, bo stęskniłam się za
moją kuzynką Zarą. W październiku zaczynam drugi rok studiów dziennikarskich,
niedawno zdałam egzamin i mogę uczyć angielskiego, hiszpańskiego i szwedzkiego.
Mam 20 lat. Jestem jedynaczką, ale Cezarię traktuję jak siostrę. Mam mieszkanie
w Gdańsku. Miesiąc temu zerwałam z chłopakiem, z którym byłam związana przez
blisko dwa lata. I to by chyba było na tyle… No, teraz twoja kolej – rzuciłam
zachęcając ją do zwierzeń.
- Nazywam
się Shakira Isabel Mebarak Ripoll. Jestem Kolumbijką. Od 1991 roku zajmuję się
muzyką. Od 2010 roku mam najwspanialszego na świecie faceta – i do tego
genialnego piłkarza. No i oczywiście jestem mamą tego cudnego szkraba, którego
miałaś okazję wczoraj poznać. Do tego uwielbiam dobrze zjeść i tańczyć.
- No to
się zgrałyśmy, bo ja uwielbiam gotować i właśnie miałam zamiar przygotować
obiad dla mojej pani gospodarz – uśmiechnęłam się.
- Ojej, to
może ja ci przeszkadzam? – zapytała zmartwiona – Przepraszam, że przyszłam tak
bez zapowiedzi, ale nawet nie wymieniłyśmy się wczoraj numerami telefonów. A ja
tak bardzo chciałam ci podziękować…
- Nie
przeszkadzasz mi, spokojnie. I żebym nie zapomniała, masz tu mój numer. –
napisałam szybko na karteczce ciąg cyfr – Dzwoń o każdej porze dnia i nocy,
kiedy będziesz czegoś potrzebowała albo po prostu będziesz chciała pogadać.
- Jesteś
cudowna, wiesz? Miałam ogromne szczęście, że na ciebie wpadłam – posłała mi
promienny uśmiech, po czym mnie przytuliła, a ja odwzajemniłam serdeczny gest.
- No, a
teraz skoro masz dużo czasu, to może zostaniesz u nas na obiedzie? – zapytałam.
- To może
w takim razie pomogę ci go przygotować, co?
- Jeśli
chcesz – dodałam, po czym obie udałyśmy się do kuchni. Zaczęłyśmy już gotować, kiedy nagle blondynka zbiła mnie
z tropu pewnym pytaniem…
- Nika, a
kiedy ty wyjeżdżasz, bo mówiłaś, że jesteś tu tylko na wakacjach? – zaczęła
niepewnie.
- Za
jakieś trzy tygodnie. A czemu pytasz?
- Bo
wiesz, dobrze mi się z tobą rozmawia, ufam ci i po prostu wiem, że mogę ci
wszystko powiedzieć… Szkoda, że będziesz musiała opuścić to piękne miasto. A ja
znowu zostanę beż przyjaciółki. Co prawda mam Antonellę, dziewczynę Lio, ale
ona też ma małe dziecko i swoje sprawy…
- To, że
wyjadę wcale nie oznacza, że musimy zerwać kontakt – zaczęłam.
- Ale jak
to? – przerwała mi.
- Są
przecież telefony, skype. Możemy do siebie dzwonić nawet codziennie –
pocieszałam ją.
- No niby
tak, ale ty zaczniesz nowy rok akademicki, a ja wiem jak to wygląda i ile
będziesz miała zajęć, więc pewnie nie będziesz miała zbyt wiele czasu dla
jakiejś tam znajomej z Barcelony.
- Daj
spokój. Dla ciebie zawsze znajdę czas – przytuliłam ją.
Dalsze przygotowywanie posiłku
przebiegło pomyślnie. Ugotowałyśmy zupę, przygotowałyśmy drugie danie, a ciasto
już siedziało w piekarniku. Kiedy Ruda wpadła do mieszkania, zapach od razu
przygnał ją do jadalni. Ale to nie suto zastawiony stół zrobił na niej
największe wrażenie. Ona wprost zaniemówiła na widok piosenkarki siedzącej przy
jej stole.
- Co? Ale
jak? – zdołała wykrztusić tylko tyle.
- Zara,
poznaj naszego gościa. To moja przyjaciółka Shaki. – a widząc minę mojej
kuzynki, zaczęłam jej wszystko powoli wyjaśniać – Wpadłyśmy na siebie,
pogadałyśmy od serca i tak jakoś wyszło. – uśmiechnęłam się – A to jest właśnie
właścicielka tegoż lokum, moja kuzynka Cezaria.
- Hej,
miło cię poznać. Masz świetny gust – powiedziała Kolumbijka, podając rękę
Rudej.
- Mnie
ciebie też miło poznać. Jestem twoją wielką fanką. – przytuliła się do niej –
Ale co ty właściwie robisz w moim domu? – niedowierzała.
- Wpadłam
do Niki, żeby jej podziękować za radę i przygotowałyśmy dla ciebie obiad. W
sumie to ja tylko troszkę pomogłam twojej kuzynce, ale zawsze to coś –
zaczęłyśmy się śmiać i zasiadłyśmy do obiadu.
Po posiłku ukroiłam nam deseru, chwilę
pogadałyśmy, aż Shakira powiedziała, że musi wracać, bo Ger zaraz kończy
trening, a i mały Milo pewnie już tęskni. Zapakowałam jej więc ciasta na wynos
i ciepło się pożegnałyśmy.
Wieczorem dostałam smsa od panny Mebarak:
„Hej,
Nika! Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za wszystko. W ramach rewanżu chciałabym
ciebie i Zarę zaprosić na mecz FCB w następną sobotę. Poznasz mojego Gera i
chłopaków. Tylko nie chcę nawet słyszeć odmowy. A… I Ger kazał przekazać, że
ciasto było świetne :)”
Wow,
- pomyślałam – mecz FCB? Od zawsze o tym marzyłam. No, a tak poza tym, to chyba
i tak nie mam wyjścia…
„Dziękujemy
bardzo za zaproszenie, ale Cezaria idzie na jakąś imprezę integracyjną ze
współpracownikami, więc przyjdę sama. O której mam być? :D”
„Przyjadę
po ciebie o piątej i pojedziemy razem. Do zobaczenia ^_^”
I zasnęłam jak małe dziecko…
***
No to mamy pierwszy rozdział.
Pozostawiam go Waszej ocenie.
Gdyby pojawiły się jakiekolwiek pytania, piszcie ;)
Z chęcią odpowiem :)
Buziaki ;*
Ale mnie wciągną :) Cudny
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na mecz i zapoznanie się z piłkarzykami :*/Zuza
Dziękuję ;*
UsuńRewelacja *.* Akcja się rozkręca więc świetnie! Fajnie, że znalazła w Shaki przyjaciółkę. :) Teraz czas na chłopaków! Już nie mogę się doczekać! Buśka! :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba ;*
UsuńGenialny *-* <3 Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;** /neyforever18
OdpowiedzUsuńJeju, dziękuję, kochana ;*
UsuńŚwietny! Chyba każdy chciałby wpaść na Isabel tak sobie na ulicy ahah. Pozna drużynę? Będzie ciekawie :D jak oni się pojawią to na pewno nie będzie nudno ;) czekam na next <3
OdpowiedzUsuńPozna, pozna ;)
UsuńCzytałam i czytałam i czytałam. Jak dla mnie ten rozdział mógłby się nie kończyć. ;D
OdpowiedzUsuńCudowny, piękny, aj marzenie. *,* czekam na dalszą część. ;*
Serio aż tak? A ja nie byłam z niego zadowolona ;*
UsuńNie pomyliłam się wcale, że będzie to następny cudowny blog !! <3 kocham kocham i jeszcze raz kocham !! czekam na next z niecierpliwością !! pozdrawiam Kochana ! ;*
OdpowiedzUsuńNiezmiernie mi miło, że Ci się spodobało. I to nie tylko tutaj ;)
Usuń